Z pewnością. Tym bardziej, że film zarobił prawie 300 mln zielonych, ale przecież wiadomo, że producenci nie liczą kwitu. Dla nich liczy się sukces artystyczny.

Przykład: Stephen Norrington, reżyser "Ligi niezwykłych dżentelmenów", filmu, który podobnie jak "Turysta" miał w Hollywood "złą sławę". Film ten zarobił 179 265 204 dolarów (wcześniej ten reżyser nakręcił m.in. "Blade"). Reżyser ten mimo młodego wieku później nie nakręcił ani jednego filmu.

"Liga niezwykłych dżentelmenów" ledwo się zwróciła, a Norrington miał parę kolejnych filmów w planach, ale często sam z nich rezygnował. Jak "Starcie Tytanów".

Podobno zabiera sie za ekranizacje komiksu Thorgal (ma juz nabyte prawa filmowe)

Zgadza się, nominacja do Złotego Globu czy Oscara za Never look away jeszcze przypieczętowała jego koniec :)

Nie "Never look away" tylko "Werk ohne Autor". Film nakręcony po 10 latach przerwy, w Niemczech, nie w Hollywood, który na całym świecie zarobił 1,8 mln przy budżecie 1,4 mln dolarów (nasza "Zimna wojna" zarobiła 16,5 milliona), więc przyznaj sam, że kaliber tego filmu nijak nie jest porównywalny do poprzedniego.

Masz problem z przetłumaczonym na angielski tytułem? A w USA jest "Zimna woja" czy "Cold war"? To chyba nawet lepiej, że małym filmem i trudnym w odbiorze dla amerykanów, jak każdy film z napisami, jednak zdobył ogromny, światowy poklask. Ja tu kariery w trumnie nie widzę. A noż ten sukces wskrzesi jest Hollywoodzką karierę.

P.S. Turysta wcale ni był taki zły. A przynajmniej nie taki zły jak Depp w tym filmie :D